As lotnictwa

Dla Stanisława Skalskiego wojna rozpoczęła się bezowocnym pościgiem za dornierem 17, którego z innymi pilotami ścigał w godzinach południowych. Około godz. 15.30 wraz z ppor. pil. Karolem Pniakiem wystartował na przechwycenie kolejnego intruza, również bez powodzenia, ale w drodze powrotnej dojrzał następny wrogi samolot, tym razem maszynę bliskiego rozpoznania typu Henschel 126. Po powiadomieniu kolegów zaatakował. Niemiecki samolot, ostrzelany przez ppor. pil. Mariana Pisarka, kpr. pil. Benedykta Mielczyńskiego i wspomnianych już Skalskiego i Pniaka, rozbił się podczas próby lądowania w miejscowości Pędzewo.

 

Skalski, niewiele myśląc, wylądował tuż obok. Osobiście wziąwszy załogę do niewoli, sam opatrzył jej rany i wezwał pomoc. Swym czynem zapewne uratował życie obu niemieckich lotników. Olt. Siegfried von Heymann i Olt. Friedrich Wimmer na parę tygodni trafili do niewoli, po czym powrócili do służby w Luftwaffe. Obaj przeżyli wojnę.

 

To tak bardzo spopularyzowane zwycięstwo nigdy nie zostało jednak zaliczone Skalskiemu i jako wyłączni zwycięzcy figurują Pisarek i Mielczyński.

 

Pierwsze potwierdzone zestrzelenia Skalski miał dopiero następnego dnia. Podczas gdy 141 Eskadra dokonała ataku na kolumny niemieckie w okolicy Gruty (na miejscu zginął ppor. pil. Władysław Urban, dowódca dywizjonu kpt. obs. pil. Laskowski zmarł w kabinie samolotu, gdy Niemcy odmówili mu pomocy, kpr. pil. Mielczyński zmarł z ran następnego dnia) – 142 Eskadra przeprowadziła patrol przeciwko Luftwaffe. Napotkawszy samoloty wroga, Polacy zgłosili zniszczenie siedmiu z nich bez strat własnych. Skalskiemu przypadły dwie maszyny zidentyfikowane jako Dorniery 17. Następnego dnia Skalski dodał następne zestrzelenia. Najpierw zespołowo z innymi pilotami zestrzelił (tzn. zgłoszenie zostało uznane przez polskie władze wojskowe) rozpoznawczego Henschla, a następnie samodzielnie zniszczył kolejną maszynę tego typu.

 

4 września 1939 roku Stanisław Skalski odniósł ostatnie potwierdzone zwycięstwa w kampanii wrześniowej. Rano, podczas startu alarmowego, wraz z innymi pilotami uszkodził rozpoznawczego dorniera, a następnie, podczas intensywnej walki nad majątkiem Poczałkowo, gdzie bazował Dywizjon Toruński, skutecznie ostrzelał bombowiec nurkujący Junkers 87. Tym samym odniósł swoje piąte zwycięstwo i stał się najskuteczniejszym polskim lotnikiem tego okresu i pierwszym alianckim asem II wojny światowej (w okresie I wojny wprowadzono tytuł asa, przysługujący pilotowi, który zestrzelił 5 lub więcej nieprzyjacielskich samolotów).

 

W następnych dniach Dywizjon Toruński został wcielony do Brygady Pościgowej. Wedle znanych dokumentów Skalski nie stoczył już więcej żadnej zwycięskiej walki powietrznej, choć wykonał kilka dramatycznych lotów na rozpoznanie połączonych z atakowaniem celów naziemnych. Wysłany z grupą kpt. pil. Rolskiego do Rumunii, by odebrać samoloty francuskie i angielskie, jakie miały przypłynąć do Konstancy, 17 września 1939 roku przekroczył granicę.

 

Ogółem w okresie tym wylatał 26 godz. lotów bojowych i operacyjnych i zniszczył cztery samoloty niemieckie indywidualne, a zespołowo jeden i następny uszkodził.