Świetny dowódca

W lutym 1941 roku Tadeusz Rolski, dowódca odtworzonego 306 Dywizjonu Toruńskiego, ściągnął Stanisława Skalskiego do swojej jednostki. Nasz as podjął służbę najpierw na stanowisku kontrolera lotów, a następnie pilota.

 

W Dywizjonie 306 Skalski latał początkowo na Hurricanach, a po przezbrojeniu jednostki na wówczas najnowocześniejszych myśliwcach RAF typu Supermarine Spitfire. Na nich też odniósł swoje kolejne zwycięstwa w postaci zaliczonych czterech Messerschmittów 109 zniszczonych w lotach nad Francją, zaś kolejne, piąte zniszczenie zostało przekwalifikowane na prawdopodobne. W okresie służby w tej jednostce Skalski awansował na dowódcę eskadry.

 

1 marca 1942 roku Stanisława Skalskiego przydzielono na stanowisko dowódcy eskadry w 316 Warszawskim Dywizjonie Myśliwskim. Podczas służby w tej jednostce zaliczono mu zniszczenie jednego i prawdopodobnie drugiego Focke Wulfa 190 oraz uszkodzenie Messerschmitta 109.

 

3 maja 1942 roku Skalski objął dowództwo 317 Dywizjonu Wileńskiego, po poległym S/L Piotrze Ozyrze. Dowodził tą jednostką do 1 listopada 1942 roku, po czym został przeniesiony na stanowisko instruktora do 58. Jednostki Szkolenia Operacyjnego. Doświadczeni piloci w przerwach pomiędzy okresami służby bojowej przygotowywali tam młodych lotników do służby w jednostkach operacyjnych. Praca ta, trudna i niebezpieczna, na zużytych i przestarzałych samolotach nie wzbudzała zbyt wielkiego entuzjazmu, toteż gdy w styczniu 1943 roku rozeszła się wiadomość o formowaniu zespołu myśliwców do służby w Afryce, Stanisław Skalski zgłosił się jako jeden z wielu ochotników.

 

Szczęście mu dopisało i został przydzielony do sformowanej 5 lutego 1943 roku jednostki nazwanej Polski Zespół Myśliwski. Okrzyknięta elitarną, istonie składała się z doborowych pilotów, aczkolwiek przez swe zawadiactwo i brak należytego poszanowania dla wojskowej dyscypliny, niechętnie widzianych przez dowództwo. Następnie jednostka drogą morską została wysłana do Afryki, po czym już drogą powietrzną dotarła do Tunezji. Na miejscu, dokąd Polacy dotarli w połowie marca, przydzielono ich do brytyjskiego 145 Dywizjonu. Na miejscu doszło do konfliktu pomiędzy ppłk. Tadeuszem Rolskim a pilotami zespołu. Rolski, będąc najstarszym stopniem, chciał dowodzić jednostką, ale został przez pilotów obarczony odpowiedzialnością za początkowe niepowodzenia, w efekcie czego niekwestionowanym dowódcą został Skalski.

 

Stanisław Skalski wraz z inną legendą Sił Powietrznych Eugeniuszem Horbaczewskim otworzył konto zestrzeleń, niszcząc każdy po jednym Junkersie 88. Po skutecznym ataku na niemiecki bombowiec ostrzelał niemieckie ciężarówki na ulicach Sfaksu, zabijając i raniąc wielu Niemców. W kolejnych dniach pilot Skalski mógł sobie dopisać kolejne dwa zniszczone Messerschmitty 109, zaś nieco ponad miesiąc później zamknął konto zwycięstw „Cyrku Skalskiego”, jak później nazwano jednostkę, uszkadzając trzeciego.

 

Nieformalna nazwa zespołu też ma swoją własną historię. Skalski, by wywrzeć wrażenie na brytyjskich pilotach, podjął decyzję startu formacją z polowego lotniska. Nie było to praktykowane na pustyni ze względu na duże ryzyko wypadku. Start odbył się jednak bez przeszkód. Ten popis, początkowy brak sukcesów, wreszcie przydzielenie Polakom w pierwszej kolejności najnowszych Spitfire IX wzbudziło zawiść i niechęć u doświadczonych lotników brytyjskich, którzy ukuli złośliwą i pogardliwą nazwę „Latający Cyrk Skalskiego”. Dopiero pierwsze sukcesy, a także ugoszczenie Brytyjczyków bezcennymi w warunkach pustynnych trunkami pozwoliło przełamać lody. Z czasem, po kolejnych sukcesach ugruntowała się już inna nazwa, „Cyrk Skalskiego”, nawiązująca do tradycji elitarnych jednostek myśliwskich okresu I wojny światowej.

 

W związku z zakończeniem walk w Tunezji zespół rozwiązano i pilotom nakazano powrót do Anglii. Sprzeciwili się temu Brytyjczycy, którzy zaproponowali Polakom objęcie stanowisk dowódczych w jednostkach RAF. Ostatecznie dowództwo Sił Powietrznych zgodziło się na kompromis i pozwoliło zostać ochotnikom. Byli to Władysław Maciej Drecki, wspomniany już Horbaczewski i oczywiście Stanisław Skalski. Drecki zginął później w katastrofie jako dowódca 152 Dywizjonu RAF, Horbaczewski zaliczył kolejne zestrzelenia, dowodząc Dywizjonem 43, zaś Skalski poprowadził Dywizjon 601, ale niestety bez powietrznych sukcesów. Wszyscy Polacy pozostawili po sobie niezatarte i doskonałe wspomnienia, zarówno dzięki swojemu koleżeństwu, jak i świetnemu dowodzeniu i duchowi bojowemu. W pamięci lotników 601 Dywizjonu Skalski pozostał jako dowódca świetnie panujący nad sytuacją i zawsze dbający o swoich podopiecznych. (Należy tu jednak pamiętać, że pierwszym Polakiem dowodzącym dywizjonem brytyjskim (nr 222) był Jerzy Jankiewicz, który zginął w maju 1942 r.)

 

W połowie października Stanisław Skalski powrócił do Anglii i po urlopie, w grudniu, objął dowództwo 131 Skrzydła Myśliwskiego składającego się z Dywizjonów 302, 308 i 317.

 

Na początku kwietnia 1944 roku Skalski zamienił się z Julianem Kowalskim dowództwem skrzydła i objął 133 Skrzydło Myśliwskie składające się z Dywizjonów 306, 315 i brytyjskiego 129. Niewątpliwie decydujące tu było doświadczenie Skalskiego we współpracy z Anglikami.

 

Skrzydło wyposażone w amerykańskiej produkcji myśliwce North American Mustang wykonywało wtedy głównie loty na eskortę bombowców, zaś w okresie inwazji w Normandii skupiło się na atakowaniu celów naziemnych i niszczeniu lotnictwa wroga. Podczas jednej z takich akcji 24 czerwca polskie Dywizjony 306 i 315 prowadzone przez Skalskiego napotkały niemieckie samoloty myśliwskie. W walce Polacy zniszczyli sześć, a uszkodzili pięć maszyn, przy stracie jednego pilota. Nasz czołowy as odniósł swoje, jak się później okazało, ostatnie zwycięstwo. Zaatakowane przez niego Messerschmitty, zauważywszy Mustanga, jednocześnie wykonały unik i zderzyły się. Skalski nawet nie oddał strzału, ale zwycięstwo zostało mu zaliczone.

 

Polski pilot dowodził Skrzydłem do połowy lipca 1944 roku po czym przekazał dowodzenie koledze z Dęblina Janowi Zumbachowi. Pozostał jednak na terenie jednostki, wytypowano go bowiem na dowódcę jednostki, która miała polecieć w eskorcie amerykańskiego zrzutu do Warszawy w połowie sierpnia, a następnie wspierać Powstanie Warszawskie operując z lotniska w rejonie Lublina. Ostatecznie z przyczyn politycznych do tego nie doszło. W okresie służby w Skrzydle, 25 maja 1944 roku Skalski został odznaczony Złotym Krzyżem Virtuti Militari nr 32.

 

Jesienią Skalski udał się do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie w październiku podjął studia w szkole oficerów sztabowych w Fort Leavenworth. Po ich ukończeniu poprowadził wykład dla oficerów 3 Armii Powietrznej o taktyce lotnictwa myśliwskiego i ku swemu zaskoczeniu musiał głównie opowiadać o metodach szkoleniowych III/4 Dywizjonu w Toruniu! Jak później wspominał, był kompletnie zaskoczony wiedzą Amerykanów na ten temat.

 

Po powrocie na Wyspy Brytyjskie rozpoczął pracę w sztabie 11 Grupy Myśliwskiej, gdzie opracowywał plany kolejnych operacji przeciwko Niemcom. Tam dowiedział się o okolicznościach wielkiego nalotu na Drezno. Wedle słów Skalskiego atak przeprowadzono na życzenie strony sowieckiej i brano pod uwagę trzy cele – Lipsk, Chemnitz i właśnie Drezno. Wybór padł na Drezno wyłącznie z powodów operacyjnych.

 

Od marca 1945 roku do lutego 1946 roku Stanisław Skalski znów służył w 133. Skrzydle, a następnie w dowództwie Lotnictwa Brytyjskiej Strefy Okupacyjnej. W międzyczasie, po kapitulacji Niemiec, wzorem Witolda Urbanowicza, próbował przenieść się do lotnictwa amerykańskiego walczącego na południowo-zachodnim Pacyfiku na co uzyskał zgodę, ale zanim udało się dopełnić formalności, Japonia skapitulowała. W grudniu 1946 roku dostał przydział do stacji zbornej Framlingham, a następnie Dunholm Lodge i w czerwcu 1947 roku statkiem powrócił do Polski.

 

W okresie służby w polskim lotnictwie Skalskiemu zaliczono łącznie zniszczenie 18 samolotów indywidualnie i 2 zespołowo, prawdopodobne zniszczenie 2 i uszkodzenie 4 indywidualnie i 1 zespołowo. Inne spotykane liczby zwycięstw naszego asa nie znajdują potwierdzenia w dokumentach.

 

Za te oraz inne wyczyny pilota odznaczono Srebrnym (1940 r.) i Złotym (1944 r.) Krzyżem Orderu Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, brytyjskimi Distinguished Service Order (1945 r.) i trzykrotnie Distinguished Flying Cross.